AKCJA
Zaraz po 15:00, zboże zaczęło znikać w oczach. Rotor i klawisz szły łeb w łeb, jakby chciały udowodnić, że Chińska inżynieria to już nie przyszłość, tylko teraźniejszość w pełnym biegu. Klawiszowy z gracją sunął 4,5 km/h, czasem przyspieszając, jakby chciał udowodnić, że tradycja nie musi być wolniejsza. Rotorowy, choć specjalnie zwolniony, by zebrać więcej słomy miał w sobie zapas mocy, który aż iskrzył z rury wysypowej. A żeby nie było postoju, przyczepa przeładowcza Arbosik 4110 wjechała w akcję niczym pomocnik superbohatera, rozładowując ziarno w biegu i podnosząc wydajność do poziomu godnego kronik rolniczych.
WEJŚCIE DWÓCH MECHANICZNYCH SMOKÓW
KOSMICZNY KOMFORT
Ci, którzy myślą, że kombajn to tylko heder i rura, nie widzieli tego duetu. Fotel operatora ustawiony jak tron dowódcy statku kosmicznego, a obok legendarna kanapa, na której operator może się przeciągnąć, jak kierowca TIR-a na trasie do Rotterdamu. Panel przycisków na kierownicy? Początkowo brany za kaprys, okazał się królem funkcjonalności. Monitor 12-calowy zamiast trzech wyświetlaczy? Proszę bardzo. Do tego nawigacja z dokładnością do 1 cm, oświetlenie lepsze niż w studiu telewizyjnym, zbiornik na wodę do mycia rąk, a nawet automatyczny system czyszczenia chłodnicy. I jeszcze sprężarka tak, na pokładzie. Jakby ktoś pytał, czy da się wszystko, to odpowiedź już jest na polu.
WEJŚCIE DWÓCH MECHANICZNYCH SMOKÓW
NAJLEPSZY DUET
Zwykle to się wyklucza: moc i delikatność. A tu? Rotorowiec młóci ziarno z chirurgiczną precyzją. Zboże wychodzi niemal w stanie nienaruszonym, jakby ktoś wyjął je pęsetą. Klawiszowa Bestia, to również klasa sama w sobie. Obie maszyny dają wrażenie, jakby nie tyle zbierały, co selektywnie przenosiły ziarno do zbiornika. Komfort jazdy dzięki radialnym oponom "mięciutki", nawet przy pełnym zbiorniku i prędkościach powyżej 30 km/h. Zbiornik? 6500 litrów. W tej klasie to prawie jak mieć basen na dachu kombajnu.
WEJŚCIE DWÓCH MECHANICZNYCH SMOKÓW
TO NAJLEPSZY PRZYJACIEL ROLNIKA
W świecie, gdzie smarowanie maszyn bywa sportem ekstremalnym, te smoki robią to prościej. Kilka punktów smarowania co 10 godzin, prosty dostęp do filtrów, zbiornik paliwa tam, gdzie trzeba. Kombajnista po 40 godzinach pracy nie wygląda jak wojownik wracający z bitwy, tylko jak operator komfortowego centrum dowodzenia. Mniej roboty, to więcej żniw. Więcej ziarna, to mniej przestojów. Więcej komfortu, to mniej bólu pleców. Chiński kombajn to nie tylko maszyna. To partner w żniwach.
WEJŚCIE DWÓCH MECHANICZNYCH SMOKÓW
ZOBACZ FILM
ZOBACZ FILM.
PODSUMOWANIE
Kiedy w polu spotykają się moc, precyzja i technologia, to nie ma już miejsca na przypadek. Chińskie kombajny nie tylko przejechały się po łanie pszenicy. One zostawiły po sobie ślad w świadomości każdego, kto widział je w akcji. To nie są już maszyny “na próbę”. To są pełnoprawni gracze, którzy pokazali, że za rozsądne pieniądze można dostać wydajność, wygodę i innowację, o której zachodni producenci mówią dopiero w zapowiedziach. Niech to wejście dwóch mechanicznych smoków będzie znakiem czasu: że w świecie rolnictwa nadciąga zmiana, a przyszłość... właśnie zjechała z lawety.